niedziela, 23 września 2012

15 lat później...

Dzisiaj będzie trochę sentymentalnie - krótko, zwięźle i prześmiewczo. Pamiętacie jak kiedyś była moda na to, by najeżdżać na "anime" ( dla niewiedzących i ignorantów - japońskie kreskówki), że są złe i nie niosą żadnej treści poza przemocą? I co najważniejsze! Każda taka bajka miała tworzyć seryjnych samobójców, którzy będą ślepo wierzyć we wszystko, co widzą. Na to wygląda, że albo to bujda albo jeszcze przede mną.

Rozumiem, że polskie bajki są rozchwytywanym towarem i mogą się pochwalić wieloma ważnymi aspektami takimi jak przyjaźń, miłość itd. Jednak nie można od razu wrzucać wszystkich bajek do jednego worka - Rumcajs również do świętych nie należał. 

Rys. Kadr z anime Naruto i kreskówki Rumcajs 


Problem polega na tym, że japońska kultura nie boi się przedstawiać niektórych aspektów życia w dość wczesnym wieku. Jednak również nie uważam, by był to jakiś naród, który wierzył wyłącznie w fikcję. Pewnie, że często humor jest niskich lotów i co krok pokazywana jest erotyka - o ile o czymś takim można mówić w kontekście bajek, ale również można odnaleźć wiele przymiotów, które mogą oddziaływać na emocje i kształtować wyobraźnię.

Minęło 15 lat od kiedy, uradowany po szkole siadałem przed zapomnianym RTL 7 i oglądałem maratony Dragon Ball'a, Tygrysiej Maski, Rycerzy Zodiaków. Nie mam zapędów samobójczych - ale jak wiemy, że mam takie, a nie inne czasy - ale jeszcze nic mi nie udowodniono

Najciekawsze jest to, że w tej kwestii nic się nie zmieniło i nadal panuje ciemnota i zaścianek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz